Spacer po Nowej Hucie

baner(500x500)(1)„Nowa Huta, najmłodsza siostra Krakowa”, tak głosił tytuł wystawy fotografii Stanisława Senissona pokazywanej na 60-lecie NH w 2009 roku. Wielu krakowiaków natomiast Nową Hutę traktuje bardziej jak niechcianą córkę Krakowa, unikając tej dzielnicy jak ognia. Niesłusznie. Nowa Huta to urokliwe miejsce pełne szerokich alej, zieleni i zabytków z epoki PRL.  Władze Nowej Huty starają się ten stosunek do swojej dzielnicy zmienić zapraszając na spacery z przewodnikami, organizując dni Nowej Huty oraz udostępniając hale Arcellor Mittal na koncerty i festiwale (swoją drogą niezapomniane przeżycie).

Mnie do odwiedzin w Nowej Hucie zachęcać nie trzeba. Rowerowa wycieczka z Podgórza na Łąki Nowochuckie to miła, 30-minutowa trasa wzdłuż Wisły. Odwiedziny na kopcu Wandy z przepięknym wiodkiem na ogromny obszar zieleni i majączące na horyzoncie kominy Łęgu. I oczywiście majestatyczna Huta im. Tadeusza Sendzimira, która we mnie budzi podziw swoim ogromem i historią.

Tydzień temu dzielnica zapraszała na spacery po Nowej Hucie pod hasłem „Zajrzyj do Huty”.  Napalona na oglądanie obszaru samej huty Sendzimira pojechałam po raz kolejny na jeden z ostatnich przystanków „czwórki”. Niestety okazało się że wnętrz hal do wytopu stali nie będzie można zobaczyć, ale dowiedziałam się kilku interesujących faktów. Na przykład, że drzewa wzdłuż Alei Róż jak i cegły do budowy huty przywieziono ze zniszczonego wojną Wrocławia. Oraz, że aby zobaczyć wnętrza hal, trzeba bacznie obserwować wydarzenia i śledzić dni otwarte, ponieważ jednorazowo (w jeden dzień) na teren huty wpuszczane jest jedynie 80 osób.

Moje nowe marzenie do listy, na której znajdują się takie punkty jak „zajrzeć w oko wieloryba”, „spędzić wakacje w puszczy Białowieskiej” czy „nurkowac z delfinami” dochodzi nowe „zobaczyć wielki piec w hucie Sendzimira”.

Na szarą, polską rzeczywistośc po prostu trzeba patrzeć przez różowe okulary i otworzyć się na naszą historię, ale widzianą na nowo, różowo.

nh1

nh2

nh3