Jedno popołudnie w Warszawie
Przy okazji zaproszenia na warsztaty śniadaniowe z BelVitą udało mi się zrobić sobie bardzo krótką wycieczkę do Warszawy. Przyjęłam tą propozycje losu z radością ponieważ rzadko bywam w stolicy. Krakowianie powodów, by odwiedzić Warszawę zawsze starają się mieć niewiele :) Warszawa zaskoczyła mnie bardzo. Jedno, krótkie popołudnie spędziłam w zachwycie spacerując po zakamarkach w centrum. Już sama podróż pociągiem przy rytmicznym stukocie kół i cichym łoskocie torów wprowadziła mnie w pozytywny nastrój. I choć dzień rozpoczął się deszczowo, stolica przywitała mnie słonecznie, a w hotelowym telewizorze właśnie leciał film „Pociąg” z 1959 roku :)
Wierzycie w takie zbiegi okoliczności? Ja tak, całym sercem, rozumem już trochę mniej, ale go wyłączam w takich momentach. Za takimi magicznymi chwilami należy podążać, iść ścieżką, którą pokazuje nam los, energia świata. To może przynieść tylko dobre rzeczy.
A Warszawa była piękna, taka art deco w polskim stylu. Troszkę PRLu, a troszkę secesji rodem z Nowego Jorku. Pałac kultury oświetlony słońcem, na tle deszczowych chmur to jeden z najbardziej majestatycznych obrazów jakie ostatnio widziałam.
Stare miasto w kolorach jesieni wydawało się wyjątkowo ciepłe i przyjazne.
Nie mogłam się oprzeć wydaniu „Słonia” Mrożka, które wyłowiło mnie z tłumu patrząc z wystawy jednego z antykwariatów. Ilustrowane przez samego autora. Mam piękną pamiątkę z tego wyjazdu.
No i wspomniane art deco we wzorach i kolorach.
A na to pytanie odpowiadam definitywnie: „To dream, to blog!”
Do widzenia zamglona Warszawo. Do zobaczenia w Krakowie.
Więcej zdjęć z Warszawy na mojej Picasie
Pięknie, właśnie oglądałem film który „się dział” w NY, nie wiem jak Pałac Kultury może się… nie podobać!
Pozdr
Widzę po Twoim blogu, że masz podobne podejście dożycia. Małe rzeczy, które cieszą, piękne zakątki w Polsce i drobiazgi które warto zauważyć na co dzień i się zachwycić :)